[center]Zielono mi[/center]
[center]Czyli świat nabity w (plastikową) butelkę[/center]
Dawno, dawno temu, gdy chodziłem jeszcze do szkoły podstawowej, na jednej z pierwszych lekcji biologii nauczycielka z dużym zaangażowaniem opowiadała zaciekawionej gawiedzi o efekcie cieplarnianym. Spaliny i freon z aerozoli przedostają się do atmosfery, przez co tworzy się coś na kształt szklarni, podnosi się temperatura, powstaje dziura ozonowa, topnieją lodowce, umierają foki. A przecież foki są słodziutkie, dzieci kochają foki, zatem trzeba je ratować. Dlatego też dzieci mają uczyć swoich rodziców jak ratować foki, a przy okazji jak uratować świat. Segregować śmieci, oszczędzać światło i wodę, wymienić starą lodówkę na nową, jeĂ
Âşdzić autobusem albo najlepiej rowerem zamiast autem i inne tego typu bzdury. Potem sprawa nieco przycichła, aż pojawił się Al. Gore i oszukał cały świat. Bo cała ta ekologia jest jeszcze gorsza niż spaliny z mojego samochodu.
Pan Gore powiedział światu, że nasza cywilizacja podwyższa temperaturę globu, co doprowadzi nas do nieuchronnej katastrofy. Fabryki i elektrownie to zło, samochody też. Jednak ludzkość potrzebuje energii, zatem zaczęto wdrażać alternatywne Ă
Âşródła jej wytwarzania. Za dziesiątki miliardów dolarów.
ââŹĹžSamochody zabijająĂ˘âŹÂ- jakie to poetyckie. My, kierowcy, codziennie odbieramy życie dziesiątkom istnień. Owadom, jeżom, psom, kotom, rowerzystom, pieszym, innym uczestnikom ruchu drogowego. Zabijamy też Ziemię. Przynajmniej teoretycznie. Spaliny i tak dalej. Ale na szczęście są hybrydy! Co z tego, że podczas samej ich produkcji wytwarza się tyle toksyn i chemikaliów, ile normalny samochód przez kilkanaście lat użytkowania. Ważne, że ma nalepkę HYBRID bądĂ
Âş ECO i relatywnie mało pali. O recykling platyny i innych pierwiastków pomartwimy się póĂ
Âşniej. Co z tego, że w przeliczeniu na osobę samoloty, pociągi i statki zużywają o wiele, wiele więcej paliw niż samochód, wytwarzając przy tym więcej spalin. Samochody to zło i już. Co z tego, że technologia używana w Porsche sprawia, że powietrze wydobywające się z rury wydechowej jest czystsze od tego zasysanego przez silnik. Po co stawiać na małolitrażowe silniki, ograniczać spalanie, zmniejszać masę auta, opory powietrza, udoskonalać małe miejskie autka, skoro za dwa razy tyle można sprzedać hybrydę- cięższą, wolniejszą, z mniejszym zasięgiem, mniej ekonomiczną. Ale ze znaczkiem ECO na klapie bagażnika. Jednak hybrydy też zabijają, choć w nieco bardziej wyrafinowany sposób. Według raportów amerykańskich agencji, odkąd na ulicach USA pojawiły się Toyoty Prius, znacznie wzrosły wypadki z udziałem pieszych. Większość ludzi tak na prawdę chodzi ââŹĹžna słuchââŹÂ. Dochodząc do jezdni nie rozglądają się, czy nadjeżdża samochód, gdyż uznają, że go usłyszą. Jadącej na silniku elektrycznym hybrydy nie słychać, dlatego też wychodzą wprost pod nadjeżdżające ekologiczne autko. Inne ââŹĹžhybrydowe morderstwaââŹÂ są już dużo mniej zabawne. Sporo samochodów, nie tylko hybrydy, ma obecnie montowany system START-STOP. Gdy samochód stoi, np. w korku, komputer ââŹĹžgasiââŹÂ silnik, aby zredukować spalanie. Po naciśnięciu pedału gazu, silnik budzi się do życia i auto rusza, by ponownie zgasnąć, kiedy staniemy w korku bądĂ
Âş na światłach. Problem w tym, że silnik w cale nie gaśnie. Nadal pracuje, choć na minimalnych możliwych obrotach. Robi to bezgłośnie i bez wibracji, stąd złudzenie, iż jest wyłączony. Tu też leży przyczyna tragedii. Otóż część ludzi, nie mając pojęcia, że silnik nadal pracuje, zostawiali auta w garażach, będących przybudówką do domu. Spaliny z rury wydechowej przenikały do sypialni. W taki sposób zaczadziało kilkanaście rodzin w samych Stanach Zjednoczonych...
Kto się choć trochę interesuje motoryzacją ten wie, że od dawna istnieją prototypy samochodów o napędzie wodorowym, elektrycznym, etc i że te hybrydy to można sobie o kant dupy potłuc. Jednak możnym tego świata wcale się nie spieszy do kończenia ery silnika spalinowego, ropa to zbyt dobry biznes, aby go zarżnąć alternatywnym Ă
Âşródłem energii. Dlatego tez lepiej jest potępiać silniki spalinowe, wciskać ludziom hybrydy po zawyżonej cenie i nakładać na resztę kolejne podatki ââŹĹžekologiczneââŹÂ.
Jednak nie tylko samochody ââŹĹžpotrzebująĂ˘âŹÂ alternatywnych Ă
Âşródeł energii, potrzebuje ich przede wszystkim gospodarka. Elektrownie węglowe są złe. Zaczęto więc kombinować z tzw. energią odnawialną. Miała to być energia czysta i naturalna, a tak naprawdę powoduje więcej szkód dla środowiska niż dymiący komin elektrowni węglowej. Ă
Âťeby uzyskać taką energię, trzeba trochę pomajstrować w naturze. Wybudowanie elektrowni wodnej oznacza postawienie tamy, zmienienie biegu rzeki, utworzenie gigantycznego rozlewiska. Co to oznacza dla środowiska? Aż za dużo Zmieniają się tereny występowania poszczególnych gatunków zwierząt, ryb, część z tych gatunków skazanych zostaje na wyginięcie. Zmieniają się też miejsca tworzenia się chmur, przez co deszcze pojawiają się w miejscach, gdzie ich być nie powinno, oraz przestają padać tam, gdzie zawsze było wody pod dostatkiem. Podobnie jest z elektrowniami wiatrowymi. Wiatraki zaburzają kierunki wiatrów, mylą ptaki, które w dodatku zabijają się o słupy wiatraków. W dodatku owe wiatraki nie pracują bezgłośnie. Ludzie mieszkający nawet w sporej odległości od elektrowni wiatrowych uskarżają się na ciągłe migreny i problemy z koncentracją- jest to wynik niesłyszalnego dla ucha szumu. Co najgorsze, odnotowano wśród okolicznych mieszkańców znaczny wzrost ryzyka zachorowań na choroby nowotworowe.
Coś zatem jest nie tak z tą ekologią, skoro przynosi tak naprawdę więcej szkód niż korzyści. Problemem jest jak zwykle nie ekologia sama w sobie, a ludzka chciwość. Na całym tym Ekoszaleństwie zarobiono gigantyczne pieniądze, niestety wcale nie z myślą o ratowaniu słodkich foczek. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że redukcja CO2 i innych gazów cieplarnianych, oraz zwalczanie niedostatków energii jest dość proste do rozwiązania i wcale nie tak kosztowne jak by się wydawało. Przyszłością energetyki powinien być nadal węgiel. UE forsuje obecnie kretyńskie restrykcje co do emisji CO2, co jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Unia stoi węglem. Niemcy stoją węglem, Polska również. W Europie jest od cholery węgla. Po co więc rezygnować ze Ă
Âşródła energii, którego wszyscy mają pod dostatkiem? Czy nie taniej, łatwiej i bezpieczniej jest opracować technologię redukującą CO2 z kominów elektrowni węglowych poprzez system filtrów, niż zamknąć taką elektrownię? Nie jestem orłem z chemii, ale na bank jakiś pierwiastek jest w stanie wytrącić nadmiar toksyn z dwutlenku węgla tak, aby był czystszy. Jak trudne to może być? Skoro można w wydech samochodu wmontować katalizator, filtry cząsteczek stałych inne tego typu rzeczy, to tym bardziej można to zrobić w kominie elektrowni. Drugą zaś sprawą przemawiającą za węglem jest fakt, że można z niego uzyskać ropę naftową. Tę technologię opracowali w latach 30-tych ubiegłego wieku naziści. Dobrze wiedzieli, że podczas wojny Alianci będą starali się odciąć Niemcy od dostaw ropy z Afryki Północnej i z Turcji, zatem postarali się o możliwość uzyskiwania ropy z węgla. Proces ten był dość kosztowny, ale opłacalny, gdyż z tony węgla można było uzyskać do 900 litrów ropy! W latach 30-tych! Dzięki temu Niemcy do 1944 roku mieli ropy pod dostatkiem, gdyż produkowali ją na terytorium swojego kraju. Dopiero gdy Alianci pokapowali się, ze kilka fabryczek w zagłębiu Ruhry dostarcza właściwie nieograniczoną ilość ropy nazistom, byli w stanie ich odciąć od czarnego złota i przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Przy dzisiejszej technologii można by pewnie uzyskać jeszcze lepszy produkt końcowy, dużo taniej.
Wszystkie te alternatywne Ă
Âşródła energii, jak nazwa wskazuje, powinny pozostać alternatywnymi. Elektrownie wiatrowe powinno budować się na wybrzeżach, a najlepiej dalej w głąb morza, elektrownie wodne w pobliżu naturalnych wodospadów czy kaskad, tak, aby nie zaburzać biegów rzek. Oddzielną sprawą jest energia jądrowa. Bezpieczna, czysta, relatywnie tania. Problemy są jednak z nią dwa. Pierwszy, to widmo Czarnobyla. Chociaż ostatnie wypadki w Japonii pokazały, jak bezpieczna jest energia jądrowa, że potrzeba trzęsienia ziemi wykraczającego poza wszelkie skale, aby uszkodzić reaktor, to ludzie mimo wszystko sceptycznie podchodzą do wizji elektrowni jądrowej za oknem swego domu. Sprawa druga, to odpady radioaktywne. Obecnie składuje się je w zamkniętych kopalniach, głębokich jaskiniach, na dnach mórz. Ale prędzej czy póĂ
Âşniej będzie coś trzeba z tym zrobić, chyba że chcemy sobie z tych składowanych w morzach odpadów wyhodować Godzille. Ostatnio w Polsce polityce oszaleli na punkcie gazu z łupków. Banda głupków. Gaz ten jest niewyobrażalnie wręcz trudnodostępny. Proces jego wydobywania jest destrukcyjny dla środowiska i niesamowicie kosztowny. Amerykanie od lat już wydobywają taki gaz i jest to interes na granicy opłacalności, także ze względu na odszkodowania, jakie spółki gazowe muszą wypłacać. Wydobycie gazu łupkowego wymaga zużycia ogromnej ilości wody, oznacza to więc osuszanie pobliskich zbiorników. Jednak ta woda nie przepada, wraca do owych zbiorników, jednak jest tak zanieczyszczona, że ów zbiornik, czy też jezioro, będzie kompletnie pozbawione życia. Wielkie, zatrute jezioro. W dodatku gaz łupkowy, podczas wydobywania, ma niemiła zdolność do przenikana do wód gruntowych. Miało miejsce kilkanaście przypadków, kiedy to z kranów ââŹĹžpopłynąłĂ˘âŹÂ czysty metan. Chyba każdy wie, jak palny jest to gaz. Pewien staruszek miał metan w swoim systemie zraszania trawników. Pech chciał, że się zapalił. Kilkumetrowy słup ognia gaszono przez 3 doby kilkudziesięciu strażaków... Czy Polskę stać na taki gaz dla głupków?
Są jednak dużo fajniejsze ââŹĹžalternatywneââŹÂ Ă
Âşródła energii, bardzo tanie i całkowicie czyste. Gaz ze śmieci. W pobliżu wysypisk śmieci coraz częściej powstają ich spalarnie. Są one całkowicie czyste. W dodatku, w składowanych śmieciach tworzy się gaz, który można wydobywać i wykorzystać do produkcji energii, bądĂ
Âş przesłać dalej. To rewelacyjny, prosty, tani, czysty i pożyteczny sposób. Tworzymy przecież nieskończone ilości śmieci. Zatem palmy je w czystych spalarniach, które wytworzą dla nas prąd, przy okazji pozbywając się śmieciowego problemu. Super? Jak zwykle nie do końca, gdyż durni ludzie blokują budowy takich spalarni, myśląc, że dym z ich kominów jest trujący/brudny/toksyczny. Nie prawda, to czysta para wodna (mowa oczywiście o nowoczesnych spalarniach). To jest prawdziwa ekologia, a nie jakieś bzdety z wiatrem, wodą i gazem łupkowym.
Konkludując, Polska węglem stoi, a naszą przyszłością są śmieci!
_________________


Xbox Gamercards
|