"Mądry katolik umie w tegorocznych wydarzeniach, w śnieżnej zimie, ulewnej wiośnie, katastrofie smoleńskiej, fali upałów, tragedii pod Nowym Miastem odnaleĂ
Âşć znaki od Boga, że koniec jest bliski i czas robić rachunek sumienia" - w miarę dokładny cytat z kazania księdza z mojej parafii ze mszy św sprzed kilku tygodni. Teraz by pewnie jeszcze dorzucił "Zbrodnię łódzką" (fajne są te mediowe nazwy nieprawdaż? Tak jak specjalne studia TV informacyjnych pod równie dĂ
Âşwięcznymi nazwami, np PowódĂ
Âş 2010). Jak by tak popatrzeć, to sporo się w tym roku wydarzyło. W ciekawych czasach nam przyszło żyć. Choć z drugiej strony, większość tych zdarzeń to nic niezwykłego. Ale niestety (a może stety?) żyjemy w czasach, gdzie media są IV władzą. Jako że partia rządząca właściwie nie robi nic, to media muszą się posiłkować tematami zastępczymi, tak jak te powyższe, co zresztą politykom jest na rękę, bo mogą brylować przed kamerami. Do studia zaprasza się całe gremium ekspertów, którzy w pogodnej atmosferze dyskutują o dupie maryni i wszyscy się cieszą. Pan premier wciąż tylko powtarza, że "aktualna sytuacja jest świetna", lider opozycji pyta "gdzie jest krzyż?", pan Grzegorz Napieralski ładnie się uśmiecha i cieszy, że ma 10% poparcia a pan Kłopotek z PSL też się uśmiecha, ale w zastępstwie pana Pawlaka, który chyba uśmiechać się nie umie. Jest jeszcze pan prezydent, miłościwie nam panujący Bronisław zwany Władysławem Maria "Wpadka" Komorowski, którego odkąd został prezydentem już nikt o zdanie nie pyta, oraz celebryta Janusz Palikot, który bardziej się nadaje do telewizji śniadaniowej niż polityki. Niestety, zbliżają się wybory samorządowe i politycy na gwałt muszą porozmawiać o czymś ważnym dla narodu. O gospodarce? Nee, przecież jest wspaniała. PKB rośnie jak szalone, jeszcze tylko 30 lat i śmigniemy Niemcy! Mniejsza z tym, że PKB to przestarzały i niemiarodajny wskaĂ
Âşnik rozwoju i nikt poza nami z niego nie korzysta. Według powszechnie obowiązujących wskaĂ
Âşników rozwoju, pomimo kryzysu, nadal jesteśmy w tyle za resztą Unii. Ale zaraz zaraz, jakiego kryzysu? Tak się akurat złożyło, że oglądałem wystąpienie pana ministra Jacka Rostowskiego w sejmie, gdy mówił o planowanym budżecie, podatkach i kryzysie właśnie. Padły tam dwa fenomenalne zdania dotyczące kryzysu gospodarczego: "Kryzys wykreował PiS, aby straszyć polaków, a żadnego kryzysu nie było" (brawa posłów PO), oraz "Wspólnie z panem premierem Donaldem Tuskiem, dzięki rozważnym i przemyślanym decyzjom przeprowadziliśmy ten okręt przez wzburzone fale kryzysu gospodarczego, podczas gdy inne kraje tonęły, my pozostaliśmy Zieloną Wyspą". No to był ten kryzys czy nie? Jak nie było, to przez co ów okręt przeprowadzali? A jak był, to chyba dobrze, że ktoś jednak trąbił na alarm? No chyba, że pan minister tworzy kryzys w zależności od potrzeb- jak trzeba ludziom zabrać, to mamy kryzys, jak się trzeba w TV pochwalić wynikami i zaatakować opozycję, to kryzysu nie było. Brawa...
Tak więc już wiemy, że politycy nie będą mówić o gospodarce. O rolnictwie też nie, bo PSL się obrazi. O edukacji? To w szkołach jeszcze uczą? Infrastruktura? Drogi się budują, ale za euro z Unii, to żadna zasługa rządu. No więc właśnie, za bardzo nie ma o czym pogadać. Na szczęście są tematy uniwersalne i zawsze aktualne- In Vitro, aborcja i eutanazja.
Nie wiedzieć czemu, politycy lubują się w debatowaniu o tych zagadnieniach. Miałem swego czasu okazję uczestniczyć jako słuchacz w kilku konferencjach na te tematy, dodatkowo w zeszłym roku pisałem sprawozdania z wysłuchania publicznego zorganizowanego przez pana Balickiego z SLD na temat in Vitro, więc coś niecoś wiem o co chodzi.
Aborcja- wszyscy wiemy o co chodzi. W Polsce aborcja jest dozwolona pod warunkiem, że ciąża jest wynikiem gwałtu lub zagraża życiu lub zdrowiu matki. Chyba każdy się zgodzi, że to najsensowniejsze możliwe uregulowanie aborcji jakie może być. Każdy się zgodzi, ale nie politycy. Ci bardziej z prawej chcieliby zakazać, ci bardziej na lewo złagodzić przepisy. A ja się pytam, po co? Zakazać, co by matka umarła, bądĂ
Âş doznała ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, stając się kaleką? Jak ma potem wychować to dziecko? A jak to nie pierwsze? Albo ma osierocić? Gdzie tu sens? Z drugiej strony, liberalizacja sprawi, że aborcja będzie formą antykoncepcji- wpadłaś? Leki wczesnoporonne nie podziałały, albo za póĂ
Âşno się dowiedziałaś? Spoko, jest aborcja! Rachu ciachu i po strachu. Tylko że potem dziewczyna ma zrytą psychikę do końca życia... A przecież jest trzecie wyjście- donosić ciążę do końca i zostawić dziecko w szpitalu- bez żadnych konsekwencji zrzec się praw do dziecka, dzięki czemu od razu może trafić do adopcji, dać szczęście niepłodnym parom.
Tak oto płynnie przechodzimy do sprawy In Vitro i leczenia niepłodności w ogóle. Ci najbardziej na prawo, proponowali aby lekarz, który wykona zabieg In Vitro podlegał karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. Paranoja? Owszem. Ci po środku, poszli po rozum do głowy i nieco zmodyfikowali projekt ustawy pana posła Gowina (też paradoks, partia liberalna i twarzą jest konserwatysta, wręcz chadek), dopuszczając możliwość mrożenia zarodków (w ograniczonej ilości, ostatnio mówiono o 3). Lewica oczywiście poszła na całość, In Vitro dla wszystkich i pełna refundacja. Debata gorąca, dotycząca światopoglądu, więc włącza się do niej Kościół. Grozi politykom ekskomuniką, pary korzystające z In Vitro nazywa zabójcami i zbrodniarzami, mordercami dzieci, a same dzieci z In Vitro prezentami za pieniądze, które będą robocikami do spełniania ambicji rodziców, którzy przecież wydali sporo kasy, aby je mieć. Jak widzimy, w owej debacie biorą udział politycy i księża. No OK, a co z resztą? Jakoś w TV nie widziałem dyskusji na ten temat, w której brał by udział rodzic dziecka z In Vitro, albo przedstawiciel kliniki leczenia niepłodności. Czemu ich nikt nie zapyta o zdanie, skoro to właśnie ICH to sprawa dotyczy? To wielka porażka państwa polskiego, nieporównywalnie większa niż Smoleńsk, Ă
ÂódĂ
Âş czy Krakowskie przedmieście. Państwo polskie zepchnęło na margines kilkadziesiąt tysięcy niepłodnych par, pozwalając i przyczyniając się do stworzenia ich negatywnego wizerunku, opluwając ich i odzierając z godności. Państwo ma bronić obywatela, a nie go szczuć i grozić więzieniem za chęć posiadania dziecka! W żadnym cywilizowanym kraju taka postawa nie jest do przyjęcia! To są setki tysięcy ludzi, zmagających się z dramatem, który ciężko sobie wyobrazić. Na tym wysłuchaniu publicznym u pana Balickiego wypowiadali się ludzie, którzy od lat starają się o dziecko. Leczyli się na niepłodność w klinikach, próbując wszystkich dostępnych metod, lecz ostatecznie pozostało im tylko In Vitro. Dziś są rodzicami dwójki dzieci, dziewczynek. Najszczęśliwsi ludzie pod Słońcem. Te dzieciaki z In Vitro, tak upragnione i wyczekiwane, nigdy nie będą porzucone jak twierdzi pewien ksiądz, wręcz przeciwnie, one są kochane nad życie. Tyle trudów, wyrzeczeń i upokorzeń... Tylko po co? Przecież PO zachęca do rodzenia dzieci, promuje politykę prorodzinną. Zatem czemu politycy nie dostrzegają problemu niepłodności, która jest chorobą cywilizacyjną, wynika z naszego trybu życia i zanieczyszczeń, genetycznych wad. Może wreszcie politycy zrozumieją, że In Vitro to ostateczność, że ludzie idąc do kliniki leczenia niepłodności nie wybierają In Vitro od razu, tylko przechodzą długie leczenie konwencjonalnymi metodami, które zazwyczaj bywają skuteczne, jak np zmiana pozycji uprawiania stosunku, wzmocnienie nasienia mężczyzny etc. In Vitro stosuje się wtedy, gdy wszystkie inne metody zawiodły. Czy powinno być refundowane? To już inna kwestia, ekonomiczna. Dziś brakuje pieniędzy na leczenie nowotworów, na leki dla emerytów. Nie wiem ile Skarb Państwa by kosztowała pełna refundacja In Vitro, Ale jeśli Państwo nie może pomóc, to niech ludziom nie przeszkadza. Swoją drogą, idąc dalej tokiem myślenia niektórych księży i polityków, to wszyscy jesteśmy masowymi mordercami, każdy z nas. Każda kobieta co miesiąc zabija potencjalne nienarodzone dziecko, a każdy mężczyzna przy każdym wytrysku zabija ich miliony. Będziemy smażyć się w Piekle...
Długo było o In Vitro, dlatego krótko będzie o eutanazji. Dla mnie osobiście to twardy orzech do zgryzienia. Z jednej strony rozumiem rodziny, dla których opiekowanie się przez kilka lat rośliną to katorga, dla wszystkich. Niby rozsądek podpowiada, ze eutanazja powinna być dopuszczalna, gdy lekarze mają pewność, ze pacjent już się nie obudzi, że tak na prawdę nie żyje od dawna, a oddycha za niego maszyna. Ale czy taką pewność można mieć w 100%? Ile to już razy słyszeliśmy o przypadkach, gdy pacjent nagle budził się z wieloletniej śpiączki, choć nie dawano mu większych szans. Gdzie jest ta granica, po przekroczeniu której można stwierdzić zgon? Mało wiemy o ludzkim mózgu, za mało. A jeśli ci ludzie, faktycznie są świadomi? Słyszą, czują, uwięzieni w niewładnym ciele, bez możliwości porozumiewania się ze światem? Być może chcieliby powiedzieć "odłącz mnie i żyj dalej". A może "wciąż tu jestem i walczę"? Odłączyć? Nie odłączyć? Kto ma zdecydować? Lekarz? Rodzina? Obłożnie i nieuleczalnie chory, ale przytomny i świadomy pacjent, powiedzmy umierający na raka? Kto ma podjąć tą decyzję? Wszystko jedno, byle nie politycy, dbający jedynie o słupki w sondażach.
"Solidarni 2010"
Jest w mediach jeszcze jeden temat ostatnio mocno lansowany- pojednanie. To bardzo ciekawa sprawa, że dwie zwalczające się partie, które zawdzięczają swoje poparcie bezwzględnej politycznej jatce najgłośniej nawołują do pojednania. Choć zaczęło się to dużo wcześniej, to sprawą przełomową stała się katastrofa smoleńska, a tak na prawdę krzyż sprzed pałacu prezydenckiego. Tak jak go postawiono, tak go zabrano, wszyscy wiemy jak było, torpedowano nas doniesieniami o całej sytuacji ze wszystkich możliwych stron. Dopóki trwała kampania prezydencka, wszyscy byli mili o uśmiechnięci, nawet Bronek z Jarkiem wspólnie podpisali Konstytucję RP, "Zgoda buduje, bo Polska jest najważniejsza", takie hasełko na niej widniało. No to jak jest z tą budującą zgodą, skoro pan J zapowiedział, że ręki panu B nie poda? Niedawno zastrzelono w Ă
Âodzi pracowników biura poselskiego PiS. Wnioski? PiS: PO nasłało zabójcę, by dokończyli dzieło rozpoczęte pod Smoleńskiem. PO: PiS sam na siebie nasłał zabójcę, aby podgrzewać atmosferę nienawiści w narodzie. Rozumiecie coś z tego? W sierpniu mieliśmy obchody 30 rocznicy Sierpnia 80, wielkie solidarnościowe święto. Czym się skończyło? Tym co zawsze: pan tu nie stał, pan to ubek, pan stał tam gdzie stało zomo, pani tym tramwajem wcale nie jechała, a pan to za młody, pana na świecie wtedy nie było. Sama Solidarność podzielona na wiele skłóconych frakcji, Wałęsa gadający od rzeczy, jak to sam, tymi ręcami komunizm rozmontował, profesor Bartoszewski niedługo zejdzie na zawał, plując jadem w swoich płomiennych przemówieniach. Ot, solidarność po polsku...
A co ma w tym całym, nic nieznaczącym bałaganie zrobić szary obywatel, który ma gdzieś krzyż, Smoleńsk, In Vitro i solidarność, tylko martwi się o szalejące ceny żywności i zapowiedĂ
Âş podniesienia podatków? Swoją drogą nie wiem czy słyszeliście jakie jeszcze wejdą cięcia wraz VAT-em. Mianowicie zostanie zredukowane o 70% dofinansowanie do miejsc pracy i pensji dla niepełnosprawnych pracowników, jakie otrzymują pracodawcy od państwa w zamian za zatrudnianie niepełnosprawnych. zatrudnienie niepełnosprawnego to duży koszt i odpowiedzialność, przystosowanie stanowiska pracy jak i zakładu pracy do jego potrzeb, wymaga więcej uwagi etc- słowem się nie opłaca. Dlatego też państwo wspomaga finansowo takich przedsiębiorców. Do czasu. Dziś spośród 200 tys niepełnosprawnych, którzy mogliby pracować, ale nikt ich nie zatrudni ze względu na wysokie koszty, pracuje jedynie 16 tys. Ten stan rzeczy poprawiał się z roku na rok waśnie dzięki dopłatom ze skarbu państwa. Do prawdy, już nie mieli skurwysyny komu zabrać...
Tytułem końca, co by się nie działo i co byście o tym nie myśleli, pamiętajcie, że "aktualna sytuacja jest świetna", a my pozostajemy "zieloną wyspą na morzu kryzysu"...
_________________
Xbox Gamercards
|