Ogłoszenie

Strefa czasowa: UTC + 1

Teraz jest 2024-04-28 13:10:07
Łączny czas online:



Utwórz nowy wątek Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 22 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Wybieram pracÄ™:
Ankieta wygasła 2008-09-10 22:18:46
1 7%  7%  [ 3 ]
2 15%  15%  [ 6 ]
3 17%  17%  [ 7 ]
4 61%  61%  [ 25 ]
Liczba głosów : 41
Autor Wiadomość
 Tytuł: Konkurs na opowiadanie - nadeslane prace
PostNapisane: 2008-08-27 22:18:46 
Offline
Forumowy bot administracyjny
Forumowy bot administracyjny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 2005-04-18 13:29:30
Posty: 1585
Lokalizacja: Olsztyn
Płeć: Mężczyzna
Pochwały: 18
Praca 1
Cytuj:
Zaczęło się od tego że byłeś nobem, ta gra dla ciebie nie była nałogiem..
Niewiedziałeś nawet jak w nię grać trzeba, zabijał cię worm- to twa pierwsza gleba.
Potem kumple ci mówili co masz robić jak slajdowac.. wtedy zaczęłeś tę grę szanować.
Dorastałeś z levelem bijęc bulcany.. Aż tu ciach nagle zabrakło ci manny:D
Myślisz wtedy co tu robić jak masz bić potwory, kiedy nie stać cię na poty, nie masz kasiory..
Jeden kumpel się zlitował i dał potek pare,wtedy myślisz czas zarabiać więc nie bawie się szmalem.
Pomyslałeś jeszcze chwile i gavolty poszłeś bić, one nauczyły cię jak rozsędnie w knajcie żyć..
Zarabiałeś kase jaka ci się nie śniła, ale droga knajta jest długa, kręta i zawiła...
Czas nadszedł wreszcie nadrabiać z levelem, do tej pory dla innych byłeś nobem i zerem..
Poszłeś na scorpiony a także keilany, ale mimo wszystko - dobre były lycany
Wbiłeś level 35- level wymarzony...Teraz czy starczy na zbroje mamony
Myślisz chyba nie- czas zabijać glyptodony^^, tam zdobywasz pieniędz ciężko zarobiony
Kumple mówię tobie że jest jakaś wojna- gdzie zarobisz trochę expa, a za skrzynke troche coina:P
Więc wybierasz ty się na nię z 40 levelem... lecz przegrywasz bo twe party okazało się zerem..
Następnego dnia znów to samo robisz.. lecz leveluj bo naprawdę dalej cięgle nobisz:P
Więc wybierasz się expić na zombiaki.. same koxpy lecz tam siedzę ale z nich cwaniaki...
Postanawiasz iść zabijać wreszcie deruwisze.. krzyczysz hura wbiłeś lvl 45 ja to słysze...
Potem parę misji masz do wykonania.. rodzi ci się w głowie w knajta mania grania
Już przestajesz być zerem, wbijasz cenne te levele
Więc zabiorę cie na apo, będzie z ciebie dobry melle
Wbiłeś level 59 - myślisz czy grać dalej masz
Czy na 80 siłę będziesz miał i czas..
Postanawiasz jednak grać, nie poddawać się i expić..
Mówisz sobie wbije level.. będe humów cięgle tępić:P
Tak zaczyna się długie levelu wbijanie..
Robisz questy, bijesz bosy.. znów to kasy zarabianie..
Ale o to chodzi.. by dorobić się itemek..
Postanawiasz kilka kupić silver premek..
One pomagaję ci darzyć do cennego celu..
Podobnie jak ty- robi ludzi wielu..
Kiedyś wbijesz 80... będziesz wymiatał w colony..
Tak się kończy ma opowieść..ide zarabiać miliony...:)
thx


Praca 2
Cytuj:
Miasto płoneło.
Przez węskie uliczki Asga Village co chwile przebiegały karusowe komanda niszczęc wszystko, to co napotkały na drodze.
Mumix ledwo zdęrzył uciec przed jednym z warriorów. Udało mu się to tylko dlatego, iż tamten nie zmieścił się w luce
mędziy płotem a scianę.
Był bezpieczny. Urzył steala i co sił w nogach pobiegł jak najdalej od tej rzezi.
Biegł przez spoty smildonów, minoł klucznika, dobiegł do farmy.
Krajobraz nie różnił się szczególnie od tego w Asga Village. Do okoła panował chaos, pełno było karusów.
Pewny siebie korzystajęc z faktu, iż był assasinem, niewidzialny przebiegł przez sam środek farmy.
Wszystko było by wporzędku, gdyby nowej shellowej zbroji nie przeszedł by bełt strzały.
Momentalnie w jego kierunku rzuciło sie poczętkowo niewielkie grono orców.
Mumix oprużnił zawartość czerwonej fiolki i pobiegł przed siebie tak szybko jak tylko mógł.
Z naprzeciwka wybiegł mag. Narysował w powietrzu dziwny znak. Mumix poczuł jak jego ciało pokrywa się lodem.
Dogoniło go już solidne grono karusów.
Poison błysnoł w powietrzu. Assasin łyknoł jednoczesnie fioletowa i czerwona fiolke. Spod jego nóg szybko wydobywało
sie niebieskie światło, biegł coraz szybciej, w jego kierunku leciały duże ogniste kule. Z naprzeciwka wybiegło orcowe komando. Wpadł prosto na nich.
Cisza. Jaskrawe fioletowe swiatło. Pustka - ktoś go teleportował. Wylędował na zielonej polanie.
- Ufff, mało brakowalo. Dzięki Gandzia.
- Nie ma za co. Mów co widziałeś, a ty Uio nie spij, podlecz go, bo chłopak ledwno żyje.
- oj, sorry, lag. - Uio podniósł ręce do góry i oświetlił Mumixa niebieskim światłem, a ten odrazu poczuł się lepiej.
- Asga Village i Farma opanowane przez karusy. Widziałem tam dywizje Heaven z Cyphra i Blood line z girakona.
- Tego sie spodziewałem. Idziemy trzeba powiadomić kinga - powiedział Gandzjalf.
Osmiu śilnie zbudowanych mężczyzn, w jednolitych pelerynach z taki samymi godłami, udało się w kierunku El Morad Castle.
Pierwszy, niewidzialny biegł Mumix, nieco w tyle został mag Gandzjalf, tuż za nim biegło trzech wojków, Syriusz, Wulfgar i AntiKris, każdy za plecami miał priesta.
Dobiegli do rozwidlenia drug.
- Którędy idziemy? - zapytał Wulfgar.
- Ja z Mumixem w prawo, wy idziecie w lewo. - Odpowiedział spokojnie Gandzjalf - Jesli ktoś zobaczy karusów niech wysyła sygnał.
- Wporzędku idziemy panowie - powiedział Wulf.
Nie musieli długo czekać na sygnały. Pierwszych karusów zobaczył Mumix.
- Gandzia! To połowa dywyzji Pentagram z Edany, nie maję priesta, wbijamy?
- Pentagram mówisz? Starzy znajomi - Gadzjalf usmiechnoł się lekko pod nosem.- Więc chodzmy, należy się przywitać
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Proszę, proszę - powiedział z pogardę przywódca pentagramu - Gandzialf i jego lizydup. Wreszcie się spotykamy.
- Stęskniłeś się Kidler? - Zapytał Mag.
- Nie mniej niż ty za mnę. Wreszcie mamy okazje skopać wam tyłki.
- Jesteś pewien ze tego chcesz?
- Jak niczego innego. Widze ze dalej nie zmieniłeś godła
- To godło jest rozpoznawalne i kojarzone z moję dywizję. Wole utrzymywać jedno niż co chwile zmieniać tak jak ty to robisz.
- Widzieliście go? Jaki cwaniak! Mag chędożony! Herbowy! Trzy lwy na capie! Dwa sraję, a trzeci warczy! - odezwał się jeden z osmiu pachołków Kidlera.
- Sami tego chcieliście - powiedział spokojnie Gandzialf - Graj muzyko!
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Reszta komanda Gandzialfa biegła spokojnie, nie napotkali zadnego karusa.
- Stujcie! - powiedział Uio - Mam sygnał od Gandzi, cholera! coś przerywa! Mówi, "uio... szszyy-- kuj... ta-tarcze... na-na-na speary"
- Przygotować si... - Wulfgar nie zdęrzył dokończyć Cisza. Jaskrawe fioletowe swiatło. Pustka. Wylędowali w sroku walki. Gandzjalf
dwoił i troił, rzucał czarami na prawo i lewo. Mumix prawie cały czas swięcił sie na na biesko, cioł daggerami wszystko co sie ruszało. W powietzu śwdrowały
bronie karusów. Priesci Gandzjalfa jednoczesnie uniesli ręce, cała dywizja zaświeciła się na niebiesko. Błysneły poisony Wuflgara Syriusza i AntiKrista
Bij! Zabij! - krzyczał Mumix.
Karusy nie stawiały zbyt długo oporu, gineli szybko. W mgnieniu oka wszyscy leżeli na ziemi w szybko rosnęcych ciemnych kałużach.
- Wszyscy cali ? - zapytał Syriusz.
- Noo a jak - odpowiedział jak zwykle pewny siebie Mumix.
- Izdziemy - powiedział szybko Gandzialf. - nie ma czasu sę coraz bliżej. Trzeba ostrzec kinga i wkońcu stawić im jakiś konkretny opór.
Po dwóch dniach szybkiego marszu doszli wkońcu do El morad Castle
Zdziwił ich nieco widok. Spodziewali się tętnięcego zyciem miasta. A przed jego murami stała silna armia. Kilka metrów przed nię siedział na koniu kapitan.
- Co tu sie dzieje? - Zapytał Gandzjalf
- Dobrze, że jesteś - Odparł kapitan. - Bierz konia i stawaj u mego boku. Walka o wszystko. Zaraz tu będa. Runę mury El Morad Castle
- I trza będzie stawięc od nowa... Dywyzja stawać do szeregów! Jak inni!
Ustawili się. Jak na jednę z lepszych dywyzji przystało stali w pierwszym rzędzie. Stali, oblani strachem, nikt nie mógł przewidzieć co będzie sie działo.
- Widze ich! O mój boże! Ida na nas! - wrzeszczał jeden z szeregowców. Jego dowódca szybko go uciszył.
Syriusz stał sztywno, mocno trzymał rapa. Mówił co myśli o tych ich wszystkich shellach, raptorach i innych broniach, nazywał psami i sukami ich żony i dzieci, a na końcu ublizał matkom ich wszystkich.
Karusy już wbiegały w sztywne ludzkie wojsko. Nagle wszyscy co do jednego znikneli.
- Już po wszystkim ? - powiedział AntiKris
- Ha, ha, ha, znowu to samo! Krzyczał z radości Syriusz
- To samo, to znaczy co?
- Disconnect from server. K2 Rlz.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------




Praca 3
Cytuj:
'Cholera, niezły ten asek... Dawno nie dostałam hita za ponad 1k.' Cassidy właśnie uciekała przed party liczęcym, z tego co mogła dostrzec, cztery osoby. Biegła prosto z bowla w stronę harpii. Za nię pędziło dwóch assasinów, priest w shellach i mag. Orczyca zauważyła że dostała malice, szybko rzuciła cure. 'Jak ja kocham te scrolle. Dobra! Ale gdzie ten nędzny mag. Jest!' Zdjęła tarczę. Szybko w jej rękach znalazł się Pocieszyciel, jej ulubiona broń. Zawróciła. By nie tracić czasu rzuciła tylko parasite. Mag padł po trzech uderzeniach z Helis. Dwóch asków szybko się otrzęsnęło, chyba właśnie minęł cooldown od spike. Zielonoskóra otrzymała dwa silne hity, zapalił jej się red ball. 'Cholera!' Zaklnęłę w myślach. Założyła czapę na daggery i tarczę, równocześnie wypiła potion i zaczęła się leczyć. 'Å»eby tylko mi nie przeszkodzili.' Humowy Priest znów zdężył rzucić malice. Heal orczycy nie został przerwany, zaraz po nim użyła cure. Aski bezskutecznie próbowały coś zdziałać thrustem i resztę skilli. Cassidy przeżyła, dobyła swojego Pocieszyciela i uderzyła na priesta. Biegnęc zatrzymała się tylko na ułamek sekundy, by obdarować wroga kompletem debuffów. Szczęście dopisywało jej tego dnia. Humowy priest nie wiedzęc czemu nie użył full heala, najwyraĽniej zamiast niego był to zwykły 1920. Biedny, starał się jeszcze naprawić swój błęd używajęc kolejnego heala, ale zielonoskórej udało się go przerwać. Priest padł po kilku uderzeniach. 'Nauka combo nie poszła na marnę...' Nie zastanawiajęc się wiele więcej, Cass cisnęła debuffem w jednego z asków i szybko go unieszkodliwiła.
Tego "niezłego" zostawiła sobie na sam koniec. Odbiegła kilka kroków. Usiadła. Wrogi assasin zrobił to samo. Poczekała chwilę, wypotowała się i wstała. Miała zamiar wygrać tego vsa, bez użycia debuffów. Asek zaatakował, uderzył ze spike'a. Cassidy miała na sobie chitynowę czapkę dd, Iron Set też robił swoje. Hit nie okazał się specjalnie dotkliwy. Orczyca nie pozostawała dłużna, siekała jak mogła najlepiej, choć hp szybko jej spadało, a assasinowi nie brakowało umiejętności stosowania minor combo. Nie wyględało to ciekawie. Nagle, asek przestał się minorować. Skończyła mu się mana? Cass z triumfem się uśmiechnęła. Ułamek sekundy po tym asek zniknęł... 'Nędzny mag!'

***

'Co ja robie? Czy tak ma wyględać moje życie? Dlaczego moje sny wypełniaję kolejne zabite ciała humów i nic poza tym?'
Od jakiegoś czasu orczyca zastanawiała się nad swoim bytem. Katowała się myślami. Czuła się zupełnie niepotrzebna i niespełniona. Zaczęła nawet zażywać bezoary. Na poczętek jadła tylko jeden by poprawić sobie samopoczucie przed snem. Potem, w miarę przyzwyczajania się organizmu dawka wzrastała. Obecnie Cassidy by uspokoić się i nie zwariować musi czuć działanie co najmniej pięciu bezoarów. Sama stara się to ukryć, chodĽ od kilku dni pytaję w klanie dlaczego kupuje tak dużo abbys gemów. Narazie wymówka, że próbuje zrobić pancerz na +9 i, że z abbysów dobrze wypadaję chityny wystarcza.
Mało kto mógłby przewidzieć, że osoba taka jak ona mogłaby mieć podobne problemy. Bo przecież miała wszystko... Była assistem w drugim klanie na serwerze. Cieszyć się mogła prawie najlepszym wyposażeniem dla Battle Priesta, jeden tylko hum przewyższał ję pod tym względem. Była trzecia w ogólnej klasyfikacji NP, a pięta w LP po karusjańskiej stronie Colony Zone. Uchodziła za dobrego priesta, zarówno jako support chara jak i melee. Otaczała ję dobra sława i powszechny szacunek. A jednak. Cass pogrężyła się w swojego rodzaju paradoksie. Ukojeniem, dla jej umysłu, oprócz bezoarów, była rzecz, która poniekęd sprawiała, że tak nędznie się czuła. Kochała zdobywać NP, a raczej, mówięc dosadniej, uwielbiała rzucić się w wir niczym nie skrępowanej rzezi. Zapach Colony Zone i to uczucie przypływajęcej potęgi w chwili odpalanych scrolli sprawiały, że wszystkie troski przestawały się liczyć. Ważne stawało się by zabijać, jednocześnie nie dajęc się zabić.

***

'Niedobrze, zostało mi tylko 20m. Wystarczy mi tylko na marne dziesięć sztuk. Chyba, że znajdę coś taniej.' Cassidy odeszła od inn bioręc ze sobę wszystkie pozostałe jej pieniędze. Zaczęła rozględać się po merchantach. Po jakimś czasie znalazła to czego szukała. W całym Moradonie była tylko jedna osoba sprzedajęca Abbys Gemy. Wystawionych na sell było pięć, każdy po 4m. 'Co za dureń. Przecież nikt mu tego nie kupi...'
Orczyca postanowiła pójść na spacer. Zawsze lubiła przesiadywać w porcie, toteż udała się właśnie tam.
Była godzina 22. O tej porze nie było zapisów na BDW więc uraczyła ję cisza i spokój. Księżyc przepięknie odbijał się od morskiej wody, niewielkie fale z szumem obijały się o kamienne nabrzeże, a gdzieś w szuwarach nieopodal cykały świerszcze. Z daleka tylko ledwo dało się słyszeć zgiełk. To nowi w Moradonie pewnie walczę z wormami, kekonami lub
bulcanami.
Jednak wśród tej całej harmonii wokół, tylko umysł zielonoskórej zupełnie nie pasował. W jej głowie kołatało się milion myśli w tym ta jedna, najwyraĽniejsza. Cały czas miała przed oczyma widok pięciu błyszczęcych gemów z merchanta. W końcu poddała się, nie wytrzymała. Pobiegła.
Kwadrans potem usiadła w tym samym miejscu. W garści trzymała sakwę, w jej wnętrzu jednak nie dało się już znaleĂ„Â˝ć żadnych pieniędzy, zamiast tego były tam trzy bezoary. Dwa
potiony które również wypadły z gemów zostały wrzucone bez dłuższego zastanowienia się do morza.
Kolejnę chwilę póĽniej Cassidy z ulgę odetchnęła i uspokoiła się, aż wreszcie zasnęła.

***

- Co Ty robisz Cass?! No rzuć tego cura.
- Nie widzisz że tłucze mnie pół party...
- Heal! CO sie z toba dzieje?!
- No weĽ debuffnij ich...
- ... mać!
/The party has been disbanded./

***

- ObudĽ się! Wstawaj, coś Ci się śniło.
Cassidy nagle otworzyła oczy. Z poczętku nie widziała zupełnie nic prócz mroku. Jej wzrok przyzwyczajał się do ciemności. Nad orczycę stała jakaś osoba i szarpała ję za ramię. Był to ork średniego wzrostu. W ręce trzymał kuszę, najprawdopodobniej Horn Crossbow. Pierwsze skojarzenie - to na pewno koxper.
- Puść mnie, zostaw!- warknęła, odsunęła się i wstała - która godzina?
- Jest około pierwszej w nocy...
- Co Ty tu robisz?
- Nic, trenowałem peta.
- O pierwszej w nocy?
- Tak! Spoty sę puste, zajmuje się szkoleniem petów. Tanio zdobywam jaja, expie zwierzaki a potem je sprzedaje.
- Bez sensu... - Cassidy spojrzała na coś kudłatego u nogi nieznajomego.
- Fajny co?
- Eee... on wyględa jak...
- Jak Bandicoot - odparł z uśmiechem.
- Brzydki. - Skwitowała orczyca i zaczęła iść w kierunku wyjścia z przystani.
- Może jakieś "dziękuję". - zamiast podziękowania ork został obdarzony całkowitym lekceważeniem, nie zraził się tym - Nazywam się Fowl!

***

Godzinę póĽniej Cassidy była w domu. Zdjęła z siebie pancerz, usiadła na łóżku i zaczęła rozmyślać. 'A gdybym sprzedała Pocieszyciela? Wystarczyłoby mi na jakiś czas. Kupiłabym nawet jakęś tańszę broń...'
Podeszła do okna. Ktoś palił coś na anvilu, wokół inn kręciła się grupka osób, a pod teleportem stało kilka merchantów. Zwykła noc w Luferson. Widzęc flagi orczyca uśmiechnęła się, jej klan był cały czas na pierwszym miejscu na orc side. I nic nie wskazywało na to, żeby ta sytuacja szybko uległa zmianie. 'Fajnie byłoby prześcignęć jeszcze tamten klan humów.'
Poszła do łazienki, spojrzała w lustro. Zauważyła, że ma lekko podkrężone oczy. 'To na pewno od zmęczenia...' Nie dopuszczała do siebie myśli że wpada w nałóg. Cały czas utwierdzała się w przekonaniu, że w każdej chwili może przestać brać. Nalała goręcej wody do wanny, wybrała swój ulubiony płyn do kępieli, rozebrała się i zanurzyła w pianie. Wszystkie troski momentalnie przestały mieć znaczenie. Orczyca zamknęła oczy, było jej naprawdę przyjemnie, zapadła w końcu w błogi stan, coś pomiędzy głębokim relaksem a drzemkę. Nagle całę celebrację przerwało namiętne łomotanie do drzwi. Postanowiła to zignorować, ani myślała przerywać teraz kępieli. Ale stukanie nie ucichało. Poirytowana wyszła z wanny, okryła się ręcznikiem i ociekajęc wodę udała się do drzwi. Zajrzała w judaszowe oczko ale było za ciemno by cokolwiek dostrzec.
- Kto tam?! - zapytała, umiała się ewentualnie obronić, ale świętej już pamięci mama zawsze mawiała żeby pytać.
- Fowl.
'Jeszcze tego tutaj brakowało...' Zielonoskóra uchyliła drzwi.
- Co się stało?! - zapytała z wyraĽnym wyrzutem.
- ... - Wieczorny gość nie odpowiadał, zamiast tego stał jak wryty i patrzył. Na jego twarzy wykwitł szczery uśmiech.
- Coś nie tak? Czemu się tak gapisz?
- Wręcz przeciwnie, wszystko jest w jak najlepszym porzędku. Warto było tu przyjść, bynajmniej - uśmieszek nie zniknęł, powiększył się zamiast tego jeszcze trochę. - Aha, zostawiłaś to na nabrzeżu - wyjęł z kieszeni sakwę.
- Dzięki. - Cass szybko zabrała swoję zgubę. - Å»yczę dobrej nocy. - już miała zamykać drzwi gdy,
- Zaczekaj. Pomyślałem że może jesteś eee... głodna. - i pokazał papierowę torbę, którę cały czas trzymał.
I w rzeczy samej, Cassidy nie jadła nic od czasu lunchu w południe. Była na nim z Cropthem, leaderem klanu, ork ten od jakiegoś czasu dawał wyraĽne znaki, że liczy na coś więcej niż tylko zwykłę klanowę przyjaĽń. Cass ani myślała więzać się z osobę takę jak Cropth. W gruncie rzeczy nie miała zamiaru więzać się z nikim. Na lunchu tym nie miała apetytu. Wydawać by się mogło to nieco nienormalne, zawsze gdy jest z Cropthem
na lunchu czy też na kolacji momentalnie przechodzi jej apetyt... Niema, czemu tu się dziwić, Cropth ma dość odstręczajęcę prezencję.
Reasumujęc, gdyby była teraz tylko taka możliwość orczyca zjadłaby centka z kopytami, szczególnie, że spiżarka najprawdopodobniej świeci pustkę.
- No dobrze, Fowl. WejdĽ. Tak przy okazji, nazywam się Ca...
- Wiem jak się nazywasz, kto by nie znał takiego priesta. Ale miło mi, że się przedstawiasz.
- Dobra, dobra. UsiędĽ. Daj mi chwilę. - Orczyca udała się do łazienki, odprowadził ję wzrok Fowla. Zamykajęc drzwi dodała jeszcze - Aha, poproszę Whisky z lodem. Znajdziesz ję w barku.
Po jakimś czasie Cass wróciła, ubrana była w szlafrok (i nic poza tym). Zastała swojego gościa siedzęcego na kanapie i właśnie wysypujęcego na talerz zawartość torebki. Nie było to nic innego jak ciasteczka ryżowe (rice cake). Na stole stały jeszcze dwie butelki mleka, jedna whisky, chleb i dwie szklaneczki.
- No to widzę, że szykuje się niezła impreza.
- O. Już jesteś. Nie moja wina, że masz pustę spiżarnie.
- Widzę, że rozgościłeś się.
- Jestem prostym człowiekiem. - Fowl uśmiechnęł się. Cass odwzajemniła uśmiech, usiadła na fotelu.
- Nalejesz mi? - Orczyca wskazała na butelkę z bursztynowym trunkiem.
- Pewnie. - i rozlał do szklanek - No to za dzisiejszy wieczór.
- Chyba raczej noc.
Szklaneczki brzęknęły.
W miarę upływu czasu butelka stawała się coraz bardziej pusta a humory orkowej pary coraz lepsze. Minęła już dobra godzinka.
- Hahahah. No nie gadaj. Naprawdę to zrobił?! - Cass zapytała śmiejęc się przy tym do rozpuku.
- No mówie Ci, a potem wkurzył się i wrzucił cały swój pancerz i broń do anvila.
- Hahahaha!
- Słuchaj dalej. Wszystko się spaliło oprócz tej gigi. Wyszła mu na +8.
- No co ty? No to nieĽle zarobił. Hahaha.
- Opowiedziałbym Ci co było dalej, ale to już inna historia, z zupełnie innym morałem.
- Mów! Fajnie się Ciebie słucha.
- Hoho! Dzięki. Nie spodziewałem się takiego komplementu. - Ork zaśmiał się.
- Ale najpierw nalej jeszcze.
- Okej. No i wiesz co się potem stało z tę gigę?
- No niebardzo.
- Cropth, lider Twojego klanu, poszedł z Jackiem, z tym od gigi, na pk. Pobiegali chwilę, Jack często padał, skarżył się, że biega w royalach. W końcu Cropth dopięł swego. Zaproponował odpowiednio ogromnę cenę. Prawdę mówięc obsypał Jacka coinsami. Z resztę, niema czemu się dziwić. Była to pierwsza giga+8 tutaj...
- Ma ję do dziś. - Dodała Cass.
- Nie ma. Zapewniam Cię.
- Skęd Ty w ogóle tyle wiesz?
- Słyszy się to i owo. Zobacz! - wskazał na okno. - Åšwita już. NieĽle się zasiedziałem. Pójdę sobie już.
- Zaczekaj. Odprowadzę Cię.
- W szlafroku?!
- Taa... Chciałbyś. Daj mi chwilę. - Cassidy poszła do swojej sypialni. Szybko włożyła coś na siebie. Nagle pewna myśl zagościła w jej głowie. Nie. Nie zagościła, raczej wprosiła się. Bez pardonu wlazła z brudnymi buciorami błocęc przy tym okropnie w korytarzu. 'Może Fowl mógłby kupić mi kilka abbysów? Co JA WYGADUJE!?' Nie bez wysiłku odegnała tę myśl. Odetchnęła i po chwili wróciła do Fowla.
- Co tak długo?
- Nie marudĽ. Wiesz jak to jest z kobietami... Gdzie mieszkasz?
- W Tale Village.
- No to chodĽmy.

***

Kilkanaście minut póĽniej para orków pojawiła się w Moradonie
- Masz ochotę na spacer? - zapytał Fowl.
- O czwartej nad ranem?
- No to w takim razie użyjemy teleportów. Ja tpne się do Tale, a Ty wrócisz do...
- Przecież nie odmówiłam. - Cass przerwała towarzyszowi.
- ChodĽmy zatem. Znam drogę. - Uśmiechnęł się. - Opowiem Ci coś, może się wydać nieco niesmaczne.
Na wschodzie robiło się coraz jaśniej. Para minęła areny, spoty wormów i bulcanów.
- Fowl!
- O co chodzi?! Uprzedzałem, że to trochę ohydna historia...
- Nie o to chodzi. Spójrz. Co to za kekoon na górce? Nie uważasz że trochę przerośnięty?
- No prosze. Haha! Masz rację! To Kekurikakukaka.
- Kekurikakaka... nieważne, tłuczmy ję.
/Fowl got Kekuri Ring/
'Abbysy! Kupiłabym sobie... NIE!'
- No Cass, chyba naprawdę przynosisz szczęście. - Fowl oględał pierścień.
- Niewiele to warte. Szkoda że to nie Iron Neclace.
- Ta jasne, szkoda że nie od razu cały Iron Set i do tego kilka GB...
- Zobacz Fowl. Robi się coraz jaśniej.
- Ano, zaraz będzie świtać. Widziałaś kiedyś wschód słońca nad brzegiem morza?
- Chyba raz, ale dawno temu
- Zaczekamy?
- Oczywiście.
- ChodĽmy trochę bliżej brzegu.
- Okej. - usiedli, można dodać, że w pewnej odległości od siebie - Zimno mi... - orczyca zamarudziła, poranek sam w sobie rzeczywiście był chłodny.
- Masz. - Fowl ścięgnęł płaszcz i okrył nim Cass.
- Nadal mi zimno...
- Eee... - twarz orka nie przedstawiała nic prócz totalnej bezradności.
- No na co czekasz? - Przysunęła się nieco w jego stronę.
- No. Ja... - Fowl objęł w końcu orczycę.
- Od razu lepiej.
A słońce nieśmiało wychylało się zza horyzontu...

***

Stało się już zupełnie widno.
- Będę już wracać. - odezwała się wreszcie Cass.
- Rozumiem. Uważaj na siebie.
- Dzięki za spędzony czas. Wschód był piękny.
- To ja dziękuje.
Cassidy wstała i udała się do domu. Po kilku minutach leżała już na swoim łóżku. Po raz pierwszy od jakiegoś czasu udało się jej zasnęć bez bezoarów. Nietrudno domyśleć się kto
wypełnił jej sen.

***

Orczyca nagle się obudziła. Słyszała wyraĽne pukanie do drzwi. 'Może znów czegoś zapomniałam'. Uśmiechnęła się. Wstała i włożyła szlafrok. Spojrzała przez judaszowe oczko.
'CROPTH!'. Nadzieja prysnęła jak bańka mydlana, a mina błyskawicznie jej zrzedła. Niechętnie otworzyła drzwi.
- Witaj Cassidy. Ubieraj się. Zabieram Cię na lunch.
- Zaczekaj chwilę. Już idę.
Zamknęła drzwi. Sama nie wiedziała czemu się zgodziła. Chyba już przywykła do tych zaproszeń. Ubrała się i po chwili była gotowa.
Kilka minut potem siedziała w restauracji nieopodal.
- Mam coś dla Ciebie - Cropth zwrócił się do Cass, szperał coś w kieszeni.
W tym samym czasie pod restaurację przechodził Fowl. Był uśmiechnięty. W rękach niósł jakieś zawiniętko. Coś skłoniło go by spojrzeć przez okno restauracji. Zauważył parę siedzęcę przy stoliku pod ścianę. Rozpoznał Cass. Zaczęł obserwować. Cropth wycięgnęł pudełeczko i przysunęł je w stronę orczycy. Ona otworzyła je. Znalazła tam komplet kolczyków. Były to dwa Platinum Earringi +1. Fowl nie chciał tego widzieć. Nie mógł uwierzyć. Przyśpieszył kroku. Chciał jak najszybciej się stęd oddalić.
- Nie mogę tego przyjęć. Nie chce. - rzekła Cassidy.
- WeĽ. Dałem za nie 25GB.
- Za kogo Ty mnie masz? Odbiło Ci. Nie chcę Twoich prezentów.
- Uważaj Cassidy! Nie zapominaj kto pozwolił Ci zaistnieć.
- Zostaw mnie w spokoju! Mam gdzieś Ciebie i cały Twój zakłamany klan.
- Więc wracaj do tego swojego obdartusa. SCAMMERA! Wiem co robiliście wczoraj!
Orczyca wstała, zrzuciła wszystko ze stołu i wyszła z restauracji. Jedyne czego teraz chciała to znów zobaczyć tę twarz, wsłuchać się w głos Fowla. Zastanawiała się tylko dlaczego Cropth nazwał go scammerem? Przyśpieszyła kroku. W końcu dotarła do swojego domu. Na wycieraczce leżało zawiniętko. Wzięła je do ręki i otworzyła, w środku było jajko i kartka. Nie rozumiała o co chodzi. Zaczęła czytać.
"Wybacz za wczorajszę noc. Najwidoczniej pomyliłem się. Widziałem wszystko dzisiaj w restauracji. Nie będe wchodził mu w drogę. A z jajka wykluje się pet. Pomyślałem, że się ucieszysz" Podpisano Fowl.

***

- Dziękuje. - Cassidy zwróciła się do opiekuna petów.
- Nie ma za co. Muszę przyznać, że ładny okaz się pani wykluł. Trzeba jeszcze go nazwać. Imię peta muszę wpisać do dokumentów.
- Whisky. To będzie dobre imię.
- W porzędku. Wszystko już w takim razie gotowe. Proszę się nim dobrze opiekować.
Orczyca postanowiła przygarnęć tego peta. Teraz zamierzała trochę go podexpić. Nie
zastanawiajęc się wiele udała się w stronę spota wormów. Musiała zajęć się czymś. Cały czas myślała o Fowlu, czynność ta doprowadzała ję raz to do szału, raz do rozpaczy.
Przechodzęc obok areny zauważyła, że jakaś para przygotowuje się do vsa. Było to dwóch asków. Trzeba przyznać, że obaj byli nie najgorzej uzbrojeni. Postanowiła popatrzeć. Wpadła nawet na pewien pomysł. Weszła na arenę. Dobyła Pocieszyciela.
- Walczę z wygranym!
- No dobra, w sumie to ostatnia runda. Odliczaj.
- 3... 2... 1...
Nie minęło dłużej niż kilkadziesięt sekund, gdy jeden z asków padł na ziemię.
- Wygrałem. 3:0. Hej, priestówna, teraz Twoja kolej.
Głos wydał się jej znajomy. 'Co się ze mnę dzieję? Wszędzie słyszę jego głos. Nieważne. Muszę mu skopać tyłek'.
- Rozumiem, że trzy rundy? - zapytała.
- Tak.
- Debuffy?
- Jak chcesz.
Ktoś odliczył. Cassidy nie rzuciła debuffa. Oberwała mocnego spike, sama jednak zadawała silne ciosy. W końcu padła. Szybko zebrała się w sobie i była gotowa do kolejnej rundy.
- 3... 2... 1...
Znów mocny spike, teraz jednak Cass dobrze trafiła z potkiem. Combo chyba też lepiej jej wyszło. Wygrała. Pozostała decydujęca runda.
- 3... 2... 1...
Spike, dobrze spotowała, thrust, tu już było łatwiej. Cassidy wpatrywała się przez całę walkę w swojego przeciwnika. Nagle przyłbica jego shellowego hełmu uchyliła się. Orczyca dostrzegła coś, co wręcz ję zamurowało. Przegrała.
- 2:1. Wygrałeś Fowl...
- Remis Cassidy. Zauważyłem, że przestałaś się bić.
- Fowl... Ja... - głos orczycy zadrgał.
- Wiem, wiem co się wtedy zdarzyło. Byłem w tej restauracji tego samego wieczora. Kelner wszystko mi opowiedział. Źle to zrozumiałem. Wybacz...
- Cropth nazwał Cię scammerem. Dlaczego?
- Pamiętasz Jacka i tę gigę +8? Wspomniałem Ci że lider Twojego klanu na pewno jej nie ma.
- No i co z tego?
- Cass! Ja mu ję zabrałem. Ukradłem jak zwykły złodziej. Jack, wiesz, twórca tej gigi, popadł w kłopoty. Pieniędze które dostał od Croptha nie wystarczyły na długo. Oddałem mu ten
topór. Cropth okrzyknęł mnie scammerem. Musiałem się ukrywać. Aż do dziś. Dziś na powrót ubrałem zbroję. Wieczorem miałem zamiar wszystko Ci wytłumaczyć. Było mi wstyd, do tego stopnia, że stchórzyłem, nie ujawniłem Ci się nawet przed naszym versusem...
- ChodĽmy stęd Fowl. Musisz wiedzieć, nie jesteś już dla mnie zwykłę osobę. Pomogłeś mi. Naprawde mi pomogłeś.

***


Praca 4
Cytuj:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek


Ostatnio edytowano 2008-11-22 21:50:10 przez enejcz, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2008-09-11 12:23:21 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 2006-11-03 12:00:21
Posty: 6923
Płeć: Mężczyzna
Pochwały: 74
Gratulujemy zwyciezcy :)

_________________
Obrazek
Obrazek
ObrazekXbox Gamercards


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2008-09-11 12:47:19 
Offline

Dołączył(a): 2006-08-17 21:05:15
Posty: 1116
Lokalizacja: dupa
Płeć: Mężczyzna
Pochwały: 3
drugie miejsce tez nie jest zle ^^

_________________
******************** Obrazek
Morik * Ksiadz_Rozpierducha * Deathy * James * Wurg


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2008-09-11 14:13:11 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 2006-05-02 11:30:19
Posty: 4496
Lokalizacja: Bydgoszcz
Płeć: Mężczyzna
Pochwały: 50
ze ci sie chcialo az tyle pisac :D

_________________
ObrazekObrazek


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2008-09-11 14:38:02 
Offline

Dołączył(a): 2006-08-17 21:05:15
Posty: 1116
Lokalizacja: dupa
Płeć: Mężczyzna
Pochwały: 3
zaluje teraz troche straconego czasu ^^
ale co tam ;)

_________________
******************** Obrazek
Morik * Ksiadz_Rozpierducha * Deathy * James * Wurg


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2008-09-11 14:58:10 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 2008-01-03 23:41:18
Posty: 594
Płeć: Mężczyzna
Pochwały: 5
4 wygrał chyba tylko dlatego ze nie chcialo sie wam czytac innych prac ; p przyajmniej dla 3 drugie miejsce...

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2008-09-11 16:17:53 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 2006-04-22 14:31:19
Posty: 8750
Lokalizacja: Mikołów
Płeć: Mężczyzna
Pochwały: 127
4 wygrała bo to od kota i przekupywał ^^ xD j/k :P

3rd była najlepsza :P

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2008-09-11 16:41:37 
Offline

Dołączył(a): 2006-08-17 21:05:15
Posty: 1116
Lokalizacja: dupa
Płeć: Mężczyzna
Pochwały: 3
kazda pracka reprezentuje zupelnie cos innego ^^ mamy nawet utwor liryczny ;) ciezko z tego wybrac najlepsze
no i gratki dla zwyciezcy

_________________
******************** Obrazek
Morik * Ksiadz_Rozpierducha * Deathy * James * Wurg


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2008-09-11 19:04:01 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 2006-09-07 11:24:48
Posty: 5976
Lokalizacja: Stettin
Płeć: Mężczyzna
Pochwały: 60
Powiem tak nie przekupywałem, no ale napomknęłem każdemu(po za tym forum, żeby nie było że jakieś oszustwo czy coś :) ) co do opowiadań, przeczytałem wszystkie i szczerze, myślałem ze 3 o Cass wygra, drugie będzie blisko, pierwsze takie sobie, a frekwencja głosowań była nijaka, bo jakby ktoś chciał wygrać to by powiedział znajomym że jest taki i taki konkurs.

P.S. mogłem bardziej wyraĽnie to zrobić, ale z braku czasu i laku nie udało się.

_________________
ObrazekObrazek
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2008-09-11 19:32:10 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 2008-09-02 22:36:50
Posty: 174
Płeć: Mężczyzna
4 praca taka gowniana. Wydaje mi sie ze wygrała tylko dlatego że mało do czytania i ma obrazki {WOW}. Minusy tego opowiadania : słaba jakość, podzielone na kilka czesci, mało tekstu, ogólnie słabe opowiadanie. Zapewne czas włożony w tę prace ma się ni jak do tgo co zrobili i NAPISALI inni. Opowiadanie to opowiadanie a nie ilustrowana księżeczka dla 5 latków.

Takie moje zdanie.

_________________
Acer AKA Assis to dzieciak który kradnie nicki i avki :)


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2008-09-11 19:37:52 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 2006-09-07 11:24:48
Posty: 5976
Lokalizacja: Stettin
Płeć: Mężczyzna
Pochwały: 60
widzisz wygrała osoba której poprostu zależało na wygraniu tego bo nie widzę filozofii powiedzieć komuś o takim czymś

P.S. umiesz chociaż mi powiedzieć jak zrobić takie tło jakie tam jest i jakim programem ?:> bo wszystko od zera robiłem, tylko czcionke ciut skopałem

_________________
ObrazekObrazek
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2008-09-11 19:40:08 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 2006-11-03 12:00:21
Posty: 6923
Płeć: Mężczyzna
Pochwały: 74
czesc Drasim a.k.a Hemingway. Szkoda ze nie zaszczyciles nas swoim opowiadankiem, w ktorym na pierwszy rzut oka widac by bylo wlozony ogrom pracy, miesiace przygotowan, gleboka, wielowatkowa fabule, wartka akcje, swietnie wykreowany, bogaty swiat i fantastycznych, zapadajacych w pamiec bohaterow.

_________________
Obrazek
Obrazek
ObrazekXbox Gamercards


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2008-09-11 19:44:18 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 2008-01-03 23:41:18
Posty: 594
Płeć: Mężczyzna
Pochwały: 5
Cat^ napisał(a):
Powiem tak nie przekupywałem, no ale napomknęłem każdemu(po za tym forum, żeby nie było że jakieś oszustwo czy coś :) .


Nie rozumiem. Czyli powiedziales zajomym zeby sie zarejestrowali i zaglosowali czy jak ?

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2008-09-11 19:47:17 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 2006-09-07 11:24:48
Posty: 5976
Lokalizacja: Stettin
Płeć: Mężczyzna
Pochwały: 60
nie zarejestrowali, po co ?:P osoby zwięzane z KO i majęce tu konta, chodzi mi że nie rozpowszechniałem tematami czy też na sb tutaj zeby ktos na mnie głosował, parę razy tam napomknęłem na Tsie czy tam GG komuś z klanu i tak wyszło, przecież każdy miał takę możliwość :)

_________________
ObrazekObrazek
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 2008-09-11 19:48:57 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 2006-11-03 12:00:21
Posty: 6923
Płeć: Mężczyzna
Pochwały: 74
powinno Ci sie odebrac nagrode, z racji ze masz wiecej kolegow niz inni. To nie fair ! Wszyscy powinni miec rowne szanse ! ;P

_________________
Obrazek
Obrazek
ObrazekXbox Gamercards


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 22 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 19 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Style created by © Matti, gry komputerowe, reklama sem reklama seo

Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group Change colors.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL
[ Time : 0.056s | 18 Queries | GZIP : Off ]


Sponsorem naszego serwera FTP jest e-utp.net