No jakby uderzyło coś naprawdę dużego to i ziemia miałaby kłopoty. Chociaż jej to zapewne obojętne.

Ogólnie to myślę, że nie ma co się przejmować takimi sprawami. Z paniki nigdy nic dobrego nie wynika, a szansa 1:45000 to nie aż taka wielka. Jak ma walnąć to walnie i nic na to nie zaradzimy (może w przyszłości jajogłowi coś wymyśla, ale to raczej nie problem szarego człowieka). Poza tym we wszechświecie pełno jest różnego syfu, który może nas rozwalić i zapewne kiedyś to zrobi. Nawet jeżeli żadna asteroida, kometa czy inny kamlot nas nie uderzy to i tak słońce kiedyś się rozrośnie i nas spali. Jądro Ziemi także kiedyś wystygnie i stracimy pole magnetyczne, a co za tym idzie i atmosfere, a bez tego ciężko będzie się żyło. I co, mamy teraz panikować? Bez sensu, równie dobrze możemy walnąć sobie kulkę w łeb i mieć święty spokój.

Co do samych końców świata (tych co już były i te, które dopiero będą) to wszystkie one są wynikiem urojeń jakiś ludzi i posłuchu u mas.
Jeżeli już mamy szukać jakiś czynników mających wywołać koniec świata, to powinniśmy go szukać wśród nas, gdyż człowiek jest największym realnym zagrożeniem dla życia na ziemi (ot choćby bomby atomowe).

Reasumując, nie ma co panikować. Co ma być to będzie, a ludzkość tak szybko nie wyginie (no chyba że jej pomożemy )

od kąd się urodziłem to też chyba te kilka końców świata przeżyłem
ogólnie nie interesuję sięe tym ale oglądam programy typu Discavery itp (te "naukowe") i bodajże 3 czy 4 dni temu właśnie mówili o tej asteroidzie i ponoć planują jakąś bombę wysadzić (znaczy nie planują ale że ponoć takie jest rozmyślanie) która zepchnie asteroidę z kursu żeby się rzekomo nie zderzyła z ziemią jakoś tak

na pewno bomba za dużo nie zdziała

Ta cała asteroida ma niecałe 300m średnicy (w sumie nawet nie średnicy bo jest nieregularna) więc na pewno da się rozbić.

Prędzej sami doprowadzimy do upadku rasy ludzkiej poprzez konflikty zbrojne, nie potrzebujemy do tego pomocy.

znaczy wiesz nie chodzi o zwykłą bombę tylko jakąś elektromagnetyczną czy jakoś tak oni to zwali

http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/ ... ie,47003,1

szansa 1:250 000 - bede zyc !

akurat ten 1 to Ty, umresz.

Nawet jeśli jakąś elektromagnetyczną to na pewno nie 1 .... Co do konfliktów zbrojnych to też jestem bardziej za tym że sami siebie rozwalimy

I dobrze, bo ludzkość jako gatunek to pomyłka.

Hahaha, dobre, rozje**łeś mnie tym. Masz racje ludzkość to pomyłka, sami siebie zabijamy.

Jak by ludzie byli mądrzy to by nie wydawali kasy na zbrojenie armii tylko na szczepionki itp albo na żywność dla afryki a nie rozpierdalać siebie bo niby dajmy na to Irak jest biedniejszy i ma słaba armie

Jakby każdy bogacz, który zarabia ponadto co potrzebuje oddawał dla biednych to nikt by nie był biedny...wiem dziwne myślenie ale mało takich ludzi jest(mam na myśli fundacje ludzi nie mających co z kasą robić)

Wcale nie dziwne myślenie, tylko dobre, ale tak myslimy tylko my przecietniacy. no i nie liczni, którzy mają kasę, jak napisałeś ludzie zakładający funadacje....
Przykre nieco....

Może lepiej jakby jednak cos jebło w Ziemię, nie tak żeby wszytkch ubić, ale tak żeby wyrównać szanse ludzi...

Ale z drugiej strony jeśli nas coś walnie to może uciekniemy na tą planetę podobno do Ziemi co nie dawno odkryli ( nie pamiętam jak ją tam nazwali) w sumie jeszcze 25 lat to może jakąś technologie ucieczkową się wymyśli

Oczywiście, że by była nadal. Po to jest bieda, żeby byli bogacze. Gdyby nie było biedy, to kto by był wtedy bogaty, skoro nie ma się z kim porównać? Bogacz da biednemu tylko tyle, aby biedny przeżył i w biedzie żył nadal. Zresztą, dawanie biednym pieniędzy to nie jest metoda na walkę z biedą. Trzeba dać im edukację i możliwość podjęcia pracy, a nie płacić co miesiąc zasiłek za pierdzenie w stołek, bo wtedy sam biedny nie jest zainteresowany wyjściem z biedy, no bo po co, skoro za nic pieniądze dostaje i mu wystarcza na fajki, wódę i trochę żarcia.



Przez pierwsze dwa dni by były wyrównane, ale zaraz potem pojawiliby się liderzy, reformatorzy i inni ideologicznie skrzywieni ludzie, głoszący coś tam i wszystko wróciłoby do "normy".